Czas jesienno - zimowy to bardzo trudny czas dla naszych włosów. Sporo mamy z nimi problemów - stają się suche, elektryzują się, brakuje im życia. Dlatego właśnie w tym czasie potrzebują one większej uwagi i rozbudowanej pielęgnacji. Ważne jest to jakich produktów kosmetycznych używamy, ale trzeba wiedzieć również to, jak duże znaczenie ma stylizacja włosów o tej porze roku.
Moje włosy w okresie jesienno - zimowym lubią się elektryzować, zwłaszcza po zdjęciu czapki, więc staram się dbać o ich mocne nawilżenie. Najważniejsze jest to, aby nasze włosy nie były suche, bo właśnie przez to mamy najwięcej z nimi problemów. Dlatego ważne jest intensywne nawilżanie naszych kosmyków, poprzez stosowanie odpowiednich odżywek i masek, co daje nam gwarancję, że będziemy mieć mocne i odżywione włosy. Jak najbardziej w grę wchodzi tu olejowanie, co zawsze uważałam za najlepszą i najbardziej skuteczną metodę pielęgnacji włosów, która daje super efekty. Nigdy też nie wychodzę z domu choćby tylko w wilgotnych włosach - zawsze muszą być dokładnie wysuszone. I tu właśnie pojawia się istotna sprawa - jak suszyć włosy, aby ich nie przesuszyć?
Oczywistym jest, że byle jaką suszarką stan włosów można tylko pogorszyć, zwłaszcza teraz, gdy sezon grzewczy w pełni. Z jednej i z drugiej strony gwarantowane przesuszenie włosów. Dlatego warto wybrać dobrą suszarkę, która zadba o stan naszych włosów jesienią i zimą.
Bardzo dobrze w obecnej sytuacji sprawdza się u mnie suszarka Philips z technologią ThermoShiled, która susząc włosy jednocześnie dba o ich kondycję. Polubiłam ją za to, że nie robi mi siana na głowie, z czym często miałam problem. Zawsze korzystam tylko z chłodnego nawiewu, rzadko kiedy zdarza mi się suszyć włosy gorącym powietrzem, raczej tylko wtedy, gdy się spieszę, ale i tak staram się tego unikać. Nawiew w suszarce Philips jest mocny, więc suszenie nie zajmuje mi dużo czasu, a to ogromny plus. Suszarką suszę włosy od góry kierując się w dół, pasmo po paśmie, dzięki czemu są bardziej wygładzone i co najważniejsze - te krótsze włosy w ogóle nie sterczą, co możecie zobaczyć na zdjęciu zrobionym zaraz po wysuszeniu. Takim sposobem suszenia od razu prostuję włosy i nie muszę już używać prostownicy. Fajnie dodaje też objętości włosom, więc na cienkich włosach sprawdzi się rewelacyjnie.
Włosy po wysuszeniu suszarką Philips z technologią ThermoShiled
w dotyku są miękkie i gładkie, pozostają lśniące i nie są suche, sianowate. A
więc suszarka dba o ich kondycję, co jest dużym plusem. Ale co sprawia, że ta
suszarka nie niszczy włosów? Rozbudowana
technologia ochronna i funkcje, które możemy dobrać do naszych potrzeb. Ta
suszarka ma wbudowany czujnik wykrywający zbyt wysoką temperaturę powietrza w
suszarce, optymalizuje ją, dzięki czemu mamy pewność, że włosy się nie
przegrzeją. Możemy być pewne, że włosy nie będą sianowate, bo suszarka posiada
podwójny system jonowy, a jonizacja jak wiadomo zmniejsza uszkodzenia włosów i
chroni je podczas suszenia – sprawdziłam, nigdy po suszeniu nie miałam
spuszonych włosów. Susząc włosy możemy ustawić taką kombinację temperatury i
prędkości nawiewu, która najlepiej będzie nam odpowiadała. (a jest to bardzo
proste, bo suszarka jest mega prosta w użyciu, a ja właśnie takie urządzenia
lubię najbardziej). Oczywiście pamiętajmy, żeby dobierać temperaturę do obecnego stanu włosów i ich porowatości. Z
suszarką Philips poradzicie sobie bez problemów. Do suszarki mamy dołączoną
wąską nakładkę, którą ja używam do prostowania włosów podczas suszenia i tu
sprawdza się rewelacyjnie oraz dyfuzor dla włosów kręconych. Podoba mi się też
to, że suszarka ma długi kabel, bo w końcu mogę z nią trochę wędrować po mieszkaniu J
Ciekawa jestem, jakby się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńMoja suszarka jeszcze jest dobra. Kiedy będę potrzebowała nowej będę miała na uwadze
OdpowiedzUsuń